czwartek, 10 lipca 2014

Prolog

Datę publikacji zmieniałam niezliczoną ilość razy, no ale już jest. Zapraszam do lektury :)
______________________________________

- Przyda nam się jakiś szpieg, dobrze o tym wiesz, Lucjuszu! - krzyknął Śmierciożerca ochrypłym głosem.
- Wiem, ale nie mój syn! Nie zgadzam się! To zbyt niebezpieczne!
Ta kłótnia trwała już dłuższą chwilę i zasiadające przy stole postacie były już wyraźnie nią znużone. Tylko wysoki blondyn siedział jak na szpilkach, wiedząc, że właśnie w tym momencie ważą się jego przyszłe losy. Jeśli jego ojciec przegra ten słowny pojedynek, to będzie oznaczało dla niego ważną misję, której ani trochę nie pragnął. Do tej pory jego życie było marzeniem, miał wszystko, a teraz mógł to stracić. Nerwowo rozglądał się po ciemnej, zimnej komnacie. Przy owalnym stole siedziało wiele osób, ale w tym momencie sprawiali wrażenie posągów. Tylko dwóch mężczyzn kłóciło się zażarcie.
- Dość – głos był cichy, przypominał syczenie węża i mroził krew w żyłach.
Na sali zapanowała grobowa cisza przesycona niepokojem.
- Lucjuszu – znów ten sam głos – zgodzisz się przecież, że chłopak nie jest już dzieckiem. Powinieneś być dumny, bo powodzenie tego zadania będzie oznaczało dla niego wieczną chwałę i moją ochronę.
Mimo tych słów, na twarzy jego ojca malowało się zdenerwowanie i rezygnacja. Gdyby to zależało od Draco, najchętniej wybiegłby z sali. Sprawa była już najwidoczniej przesądzona, a on mógł tylko siedzieć i słuchać, jak wydają na niego wyrok.
- Panie, błagam nie... - ojciec nadal walczył.
- Podjąłem już decyzje. - głos tym razem był stanowczy - Od jutra Draco będzie moją prawą ręką w Hogwarcie. Masz mieć nieustannie oko na Pottera, a kiedy przyjdzie czas, pomożesz nam przekroczyć bramy zamku. Zrozumiałeś, chłopcze?
Był sparaliżowany, nie prosił się o to. Wszystko wina tego nazwiska, od urodzenia był skazany na bycie Śmierciożercą, nie miał najmniejszego wyboru. Wiedział, że musi odpowiedzieć, ale głos ugrzązł mu w gardle.
- Tak – zdołał z siebie w końcu cicho wydusić.
- Bardzo dobrze, jeśli się spiszesz, w nagrodę zostawię ci przyjaciół Pottera, szlamę i zdrajcę krwi, będziesz mógł zrobić z nimi co zechcesz.
Marne pocieszenie.
- Dziękuję, jesteś bardzo hojny, mój Panie – wydukał.
- Panie, dlaczego nie zlecisz tego zadania mnie? - głos Snape'a wyrwał go z odrętwienia i rozbudził iskierkę nadziei.
- Zrobiłeś już dość, czas żeby młody pan Malfoy miał szansę się wykazać – dalsze dyskusje nie miały sensu, a mogły być wręcz niebezpieczne. Nikt nie chciał nadwyrężać cierpliwości Czarnego Pana.
Draco nie chciał nawet myśleć jak skończy się dla niego ten rok szkolny, ale z goryczą przyznał, że na pewno nie będzie się nudził.

3 komentarze:

  1. Prolog jest krótki, więc niewiele mogę o nim powiedzieć. Podoba mi się jednak pomysł na pisanie opowiadania w czasie szóstej części. Masz wielkie pole do popisu. ;)
    Postawa Lucjusza jest zdecydowanie na plus. Stanął w obronie syna. Co prawda i tak nic nie osiągnął, ale widać, że choć jest człowiekiem jakim jest to jednak martwi się o syna.
    Na razie tylko tyle. Będę czekać na kolejne rozdziały. ;)

    [demony-mroku.blogspot.com]
    [kolizje-serc.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  2. W imieniu załogi DHL witam Cię w naszym stowarzyszeniu!

    Faceless ;-)

    OdpowiedzUsuń